Na wstępie proponuję odbyć podróż w czasie i przypomnieć sobie, jak to z naszą nauką bywało. W zdecydowanej większości osób, do których należę, było to bardziej utrapienie dla rodziców niż nasza, ich dzieci, radość. Może jedynie pierwsze lata nauki dawały tej radości więcej, no i oczywiście lekcje WF-u prowadzone na szkolnym boisku. Dlaczego? Pytanie to samo w sobie jest odpowiedzią. O wiele łatwiej było nam je zadawać w wieku przedszkolnym i siedząc w ławkach szkolnych, nie narażając się na śmiech kolegów i uwagi typu: „taki duży chłopak i nie wie”.
Fakt pierwszy: efekty nauki są w prostej proporcji do łatwości stawiania pytań .
Wniosek, jaki stąd wyciągam, jest taki, że na łatwość zadawania pytań składa się kilka spraw. To, z jednej strony, pewien brak skrępowania, który może być nazywany cechą charakteru, a który dla mnie oznacza pewne nawyki i bariery kształtowane w czasie naszych najmłodszych lat. Kolejną sprawą jest powstawanie oporów przed zadawaniem pytań. Odczuwając presję otoczenia (ze strony kolegów, nauczycieli, rodziców), z wiekiem dopytywaliśmy się coraz mniej. Jakże często słyszeliśmy odpowiedzi typu: „no, już ci o tym mówiłem...”. Obawiając się ośmieszenia, coraz częściej milczeliśmy. Sprawa ambicji też miała tu znaczenie. Często woleliśmy nie dopytać, niż pokazać światu białe plamy naszej wiedzy.
Fakt drugi: powszechne przekonanie, że dopytywanie obnaża naszą niewiedzę.
Kontynuuj...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 papierowych oraz elektronicznych wydań magazynu
- Nieograniczony – przez 365 dni – dostęp online do aktualnego i archiwalnych wydań czasopisma
- ... i wiele więcej!